Ulubione w Krakowie: Szafa Sztywniary

Joanna - Blogerka Szafa Sztywniary
Total
0
Shares

Swoją listę ulubionych miejsc w Krakowie przygotowała dla Was Joanna, w Internecie znana pod pseudonimem Szafa Sztywniary. To od nazwy jej bloga powstało znane w całej Polsce określenie “szafiarki”. Dziś Joanna porusza dużo więcej tematów, niż tylko moda. Gdzie można spotkać Szafę Sztywniary w Krakowie? Niech Wam sama opowie.

Jej blog pojawił się w sieci w 2007 roku. Joanna zaczynała od publikowania swoich codziennych i niecodziennych stylizacji. Od początku wyróżniała się zamiłowaniem do odpowiedzialnej mody, minimalizmu, kupowania odzieży z drugiej ręki. Stworzyła ruch #zdrugiejszafy, który doczekał się 80 tysięcy publikacji od osób idących w jej ślady.

Joanna ma w sobie gen społeczniczki. W czasie pandemii szczegółowo tłumaczyła ludziom z całej Polski, dlaczego się szczepimy i jak bardzo jest to ważne. Na własnym osiedlu uczy sąsiadów, jak segregować śmieci. Inspiruje do bardziej świadomego, ekologicznego stylu życia (połowa polskiego Instagrama kupuje z jej polecenia papier toaletowy z recyklingu) i wybiera dla swoich followersów najciekawsze inspiracje ze świata (pop)kultury. Kocha też dobre jedzenie i chętnie pokazuje swoje najlepsze kulinarne odkrycia. Najczęściej wybiera kuchnię wegetariańską i wegańską. Oddaję jej głos!

Szafa Sztywniary: NA ŚNIADANIE 

Cafe Manggha

Od lat jest to bezdyskusyjnie moje ulubione miejsce na śniadanie w Krakowie. Japoński zestaw teishoku z łososiem nigdy mi się nie znudzi, podobnie jak widok z tarasu na Wawel. Duży plus za opcje wegańskie. A ponieważ Cafe Manggha mieści się w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, to dobre jedzenie można od razu połączyć z dobrą sztuką. Uwaga: oba miejsca w poniedziałki są zamknięte.

NA OBIAD 

Ka Vegan

Przez umiejscowienie niedaleko dworca Ka Vegan zawsze kojarzy mi się z powrotami do domu. Kiedy człowiek zmęczony i głodny po podróży, nic tak nie przywraca do życia jak Kake Udon, czyli gorący wywar z grubiutkim makaronem, plus koniecznie porcja grzybów w tempurze. Wszystko tutaj jest oczywiście wegańskie.

Kinki Ramen

Charakterne miejsce z kuchnią japońską. Kocham za dużo grzybów w menu, niegrzeczne nazwy potraw (znajdziecie tam m.in. Oran’G’Spot), opcje dla wegusów, no i oczywiście karaoke w toalecie (!). Polecam wege wontony, grzybowy ramen i grzybowy mazemen, a na deser koniecznie rurkę w czekoladzie z nadzieniem bananowym.

Veganic

Veganic to mój pewniak, kiedy łapie mnie głód w okolicach Karmelickiej albo kiedy spotykam się ze znajomymi wegankami, bo niewiele jest w Krakowie miejsc typowo wegańskich z tak różnorodnym menu. Chociaż ja i tak zawsze idę w kotleciki z boczniaków z ziemniakami. Polecam też ich dania w słoikach na wynos. Idealne na dzień lenia, kiedy zupełnie nie chce się gotować (mogą stać w lodówce nawet 3 miesiące). 

Oriental Spoon

W każdej z moich ulubionych knajp mam ulubione dania – pewniaki i nie inaczej jest w koreańskim Oriental Spoon. Bibimbap z tofu, shiitake i sosem słodko-kwaśnym to jak dla mnie perfekcyjny miks proporcji i smaków. Najlepiej wziąć na wynos i zjeść na ławeczce na Plantach albo nad Wisłą.

Kluska

Kuchnia śląska to idealny wybór, kiedy ma się ochotę na jedzenie typu “ciepełko w brzuszku”. Jako fanka grzybów i ziemniaków polecam oczywiście kluski z grzybami, pieczonego ziemniaka z gzikiem oraz żurek na maślance z grzybami (i puree ziemniaczanym) – serio, lepszego żurku nie jadłam nigdzie! Latem koniecznie siądźcie w ich magicznym zielonym ogródku.

NA SŁODKO

Kaffe Bageri Stockholm

Od pierwszego spróbowania ich pachnących cynamonek mówiłam, że podbiją Kraków, a potem całą Polskę, i miałam rację. W Krakowie Kaffe Bageri Stockholm ma już 3 lokale, jeden we Wrocławiu, a niedługo otwierają kolejny w Warszawie. Zwykle biorę więcej na wynos, mrożę i potem podgrzewam w piekarniku. Bo najbardziej lubię wcinać je w domowych zaciszu, cieplutkie do herbatki (kawy nie piję, ale ponoć mają bardzo dobrą).

La Baguette

Kocham tę cukiernię za sernik z polewą kajmakową. Kremowy, lekki jak chmurka, no pyszny (a dodam, że ogólnie za sernikami nie przepadam i to pierwszy, który tak mi zasmakował, polecony zresztą przez innego antysernikowca przekabaconego przez La Baguette). W gablotce zawsze mają ogromny wybór ciast, ale u mnie od lat bez zmian: bez sernika na wynos stamtąd nie wychodzę.

Zaczyn

Żałuję, że z Huty mam do tej piekarni tak daleko, ale jak tylko jestem w okolicy, to robię zapasy do zamrażalnika. Jak dla mnie nigdzie nie ma lepszej chałki (miękkie, sprężyste, nieprzesuszone ciasto z kruszonką zawsze sypniętą od serca) i jagodzianek (które w przeciwieństwie do większości są nieprzesłodzone i naprawdę smakują jak domowe). Co ciekawe, wszystko u nich jest wegańskie (brawa dla mnie, zorientowałam się chyba po 2 latach).

Lody u Marysi

W Krakowie jest tyle różnych lodziarni, a dla mnie od kilkunastu lat numerem jeden są lody z Krościenka. Większość lodów jest dla mnie za słodka, a porcje zbyt duże, żeby zjeść więcej niż jedną, a u Marysi wszystko się zgadza: moje ulubione smaki, czyli kwaskowa malina i słodki banan, wafelki jak w dzieciństwie (a nie te słodkie rożki), no i porcje takie akurat, żeby zjeść dwie gałki ze smakiem.

NA ZAKUPY

Turnusy

Sklep z ubraniami i dodatkami z drugiej ręki, w którym można wynająć regał i wystawić swoje rzeczy. Mam stamtąd kilka perełek, ale nawet jak nic nie kupię, to lubię po prostu pooglądać, bo zawsze mają świetną selekcję ubrań i niecodziennych przedmiotów (zdarzył się na przykład strój na rozdanie dyplomów Uniwersytetu Cambridge, kubek z Dianą i Karolem czy kolekcja pocztówek z okładkami starych książek Wydawnictwa Pelican). Oprócz rzeczy z drugiej ręki do kupienia również ubrania i rękodzieło polskich projektantek.

Rzeczy Same

Niewielki sklep ze świetną selekcją polskiej ceramiki (w tym na przykład pięknych nakrapianych naczyń Aoomi Studio) i innych drobiazgów do domu. Zawsze jak szukam prezentu dla kogoś (albo dla siebie), to w pierwszej kolejności uderzam tam. 

NA POWIETRZU

Trasa rowerowa do Tyńca

Jeśli lubicie jazdę na rowerze i malownicze widoki, to polecam trasę z okolic Jubilatu do Opactwa Benedyktynów w Tyńcu. To mniej więcej 12 km w jedną stronę, po płaskim terenie, więc nie trzeba mieć kondycji sportowca (na trasie mija się rodziny z dziećmi, więc serio, każdy da radę). Jedzie się wzdłuż Wisły, wśród zieleni, ptaszki śpiewają, świerszcze cykają, a do tego bezpiecznie, z dala od ulicy, bo przez całą trasę jest ścieżka rowerowa. 

Znajdź Szafę Sztywniary w sieci

Strona www: https://szafasztywniary.blogspot.com/
Instagram: @szafasztywniary

Joanna - Blogerka Szafa Sztywniary Pisze O Swoich Ulubionych Miejscach W Krakowie

Kati Płachecka
Obserwuj
Total
0
Shares
Śniadanie W Charlotte Menora Kraków Kazimierz

Charlotte Menora w Krakowie – warszawski koncept podbija Kazimierz

Jest nowe miejsce na śniadanie w Krakowie! Kazimierz to druga po Placu Szczepańskim lokalizacja kultowej kawiarni w paryskim…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You May Also Like