Kulinarna debata prezydencka – co zgotuje nam nowy Prezydent Krakowa?

Kulinarna debata prezydencka - co zgotuje nam nowy Prezydent Krakowa?
Total
0
Shares

Po przeszło dwudziestu latach szykuje się zmiana stanowisku Prezydenta Krakowa. Kto go zastąpi? W wyborach startuje dziewięciu kandydatów. Sześciu z nich zdecydowało się odpowiedzieć na moje pytania dotyczące przyszłości gastronomii i turystyki kulinarnej w Krakowie. Poznajcie ich odpowiedzi. Słusznych wyborów 7 i 21 kwietnia 2024!

W kampanii podnoszą tematy najistotniejsze dla mieszkańców: mówią, co myślą o korkach, remontach i inwestycjach.

Co czeka krakowską turystykę i gastronomię? Gwiazdki Michelin już są, ale czy Kraków doczeka się poprzedzonych strategią, konsekwentnych działań promocyjnych? Czy zbudujemy rozpoznawalną międzynarodowo markę Kulinarnego Krakowa? Jak kandydaci oceniają wszystko, co zostało zrobione do tej pory i czy zamierzają pomóc w tym, by Kraków stał się ważną europejską destynacją turystyki kulinarnej? Nie wiedząc, na kogo zagłosować w nadchodzących wyborach, postanowiłam zadać kandydatom nurtujące mnie pytania.

Odpowiedzi publikuję w kolejności, w jakiej do mnie spłynęły – od punktualnych, po spóźnialskich. Pisownia jest oryginalna. Jako pierwsze przyszły maile od Łukasza Gibały i Stanisława Mazura. Następnie odpisał Konrad Berkowicz i Aleksander Miszalski, a zaraz za nim Rafał Komarewicz. Na koniec dostałam odpowiedzi od Adrzeja Kuliga i Jerzego Muzyka, który zdecydował się na kandydowanie w ostatnim możliwym terminie.

Na moje maile i wiadomości z prośbą o umożliwienie kontaktu nie odpisał kandydat Łukasz Kmita. Gdy rozsyłałam maile, nie było jeszcze wiadomo, że Adam Hareńczyk zamierza kandydować na fotel prezydenta. Jeżeli uda mi się jeszcze uzyskać odpowiedzi od któregoś z Panów, z chęcią je opublikuję.

Nie przedłużając, przed Wami…

Kulinarna debata prezydencka Kraków 2024!

Co łączy kandydatów? Zarówno Andrzej Kulig, Rafał Komarewicz jak i Łukasz Gibała sięgają po obwarzanki z makiem. Stanisław Mazur jest w teamie obwarzanka z solą, a Aleksander Miszalski nie zamierza się ograniczać i szuka obwarzanków obsypanych makiem i sezamem. Konrad Berkowicz odpowiada przewrotnie: Jeśli kieruję się smakiem, to tylko z solą – jeżeli nadzieją, to z makiem 😉 Doceniam żarcik. Dla Jerzego Muzyka nie ma dla mnie większego znaczenia, z jakim dodatkiem jest obwarzanek – w każdej wersji smakuje mu tak samo wyśmienicie. 

Co mają do powiedzenia w temacie współpracy z restauratorami, pielęgnowania dziedzictwa kulinarnego i promowania turystyki kulinarnej? Oddaję kandydatom głos.

Temat 1: Marka Kulinarnego Krakowa

Pytanie: W 2019 roku Kraków otrzymał tytuł Europejskiej Stolicy Kultury Gastronomicznej 2019. To, co miało być kontynuowane, przerwała w 2020 roku pandemia. Jaki widzi Pan potencjał w powrocie do budowania marki Kulinarnego Krakowa? Czy zamierza Pan podjąć działania w tym kierunku?

Łukasz Gibała: Cieszą nas prestiżowe tytuły, jednakże jeszcze bardziej odbudowa branży gastronomicznej po pandemii. Będziemy zachęcać restauratorów do kultywowania kulinarnego dziedzictwa naszego miasta. Wierzymy, że może to współgrać z atrakcyjną ekspozycją lokali i sukcesem ekonomicznym. Naszym celem jest także renesans placów targowych i małej gastronomii.

Stanisław Mazur:
Tytuł Europejskiej Stolicy Kultury Gastronomicznej był niezwykle nobilitujący i mam wrażenie, że także dawał jasny sygnał o rozwoju naszej oferty dla turystów, ale przede wszystkim o tym, że poziom życia krakowian się podnosi, a tym samym oczekujemy – także na naszych talerzach – coraz lepszej jakości usług. Kraków i jego historyczne centrum, wraz z Kazimierzem, od lat boryka się z problemami generowanymi przez tanią turystykę. Nie mam żadnych wątpliwości, że rozwój marki Krakowa jako miejsca, które oferuje wysoką jakość i ciekawą ofertę lokali gastronomicznych, pozwala nam ściągać turystę, który nie tylko zostawia w mieście więcej pieniędzy, ale przede wszystkim generuje mniej problemów.

Konrad Berkowicz:
Kulinarna marka Krakowa jest szeroko znana w Europie i na całym świecie. Zadaniem Prezydenta powinno być przede wszystkim uwolnienie potencjału tych, którzy do budowy tej marki najbardziej się przyczyniają, a więc lokalnych restauratorów poprzez ograniczenie do minimum obciążeń podatkowych i biurokratycznych, aby nasi krakowscy przedsiębiorcy mogli budować kulinarną markę Krakowa jeszcze skuteczniej. Ok. 10 proc. zatrudnionych w Krakowie jest związana bezpośrednio z branżą turystyczną. Nie sposób przeszacować, jak wielu zarabia na niej pośrednio.  Chcę by Kraków był maksymalnie otwarty na turystykę. Turyści bowiem to ludzi, którzy przyjeżdżają tu, by zostawić pieniądze i wracają do siebie, by reklamować Kraków na świecie. 

Aleksander Miszalski: To był ważny moment dla Krakowa. Uważam gastronomię za obszar szczególnie ważny dla tożsamości Krakowa. Jest dowodem na bogactwo dziedzictwa miasta, zapisem rozlicznych kulturowych wpływów, ale jest także lustrem pokazującym nasze relacje z produkcją żywności, z rolniczym regionem, z unikalnymi i świeżymi produktami, z targami miejskimi, które są ważnymi centrami mikrospołeczności i naturalnej komunikacji miasta z jego otoczeniem. Tytuł ESKG wyszedł od branży gastrononicznej. To nie była ambicja władz miasta, ale oddolna energia. Połączył kilkudziesięciu partnerów razem grających jako drużyna do jednej bramki. Byli w tym gronie szefowie kuchni, restauratorzy, lokalni producenci, dyrektorzy szkół gastronomicznych i instytucji kultury i media. W tym kontekście na warsztat wzięto rozmaite modne trendy w gastronomii, zero waste, zasada niemarnowania żywności, żywności sezonowej, zasadę „farm to table”, „eat local” i „eat seasonal czy zasada slow food. W związku z tym tytułem Kraków odwiedziło wielu znamienitych szefów kuchni ze świata, zdobywców kilkudziesięciu gwiazdek Michelin. Efektem tego wydarzenia była rosnąca świadomość konsumentów, nowy ważny rozdział w historii turystyki kulturowej i turystyki zrównoważonej, nowe połączenia ze światem. A mieście takim jak Kraków oferta restauracyjna premium, ale także gastronomia oferująca produkty adekwatne do ceny są ważne. Przyjeżdżający do Krakowa międzynarodowy biznes, środowisko naukowe i kosmopolityczni współcześni nomadowie poszukują miejsc unikalnych i doświadczeń kulinarnych. Poszukują także oryginalnych smaków, czegoś stąd, kreatywnie podanego. I znowu wracamy do obwarzanka, był symbolem tego roku gastronomii i wszystkie idee zrównoważonego rozwoju ten ważny tytuł zasilały. Efektem Europejskiego tytułu było 25 krakowskich restauracji z rekomendacjami Michelina i poniekąd dwie gwiazdki dla krakowskiej Bottigliery czy Bib Gourmand 1881 dla Molam.
Jestem dumny z tego, jak rozwija się gastronomicznie Kraków i warto, aby ten obszar miał swoje strategiczne miejsce w polityce kulturalnej i turystycznej miasta. Gastronomia jest dziedziną kreatywną. Podobnie jak architektura czy muzyka. 

Rafał Komarewicz: Oczywiście. Na całym świecie turystyka gastronomiczna świetnie się rozwija. A w takim mieście jak Kraków, gdzie posiadamy rewelacyjne restauracje, z topowymi szefami kuchni nie docenienie takiego potencjału to zaniedbanie! W strategii komunikacyjnej miasta powinno się mocno podkreślić zaangażowanie w promocję turystyki kulinarnej. Kraków poprzez te turystykę powinien się jeszcze mocniej promować. W tym momencie mamy w mieście szereg restauracji, które mogą przyciągać nazwiskami uznanych szefów kuchni. Nie możemy zapominać o Przemysławie Klimie z Bottiglieria 1881, który dostał dwie gwiazdki Michelina. W całej Polsce nie ma takiej restauracji. Ostatnio do Krakowa przeprowadził się Aleksander Baron, szef kuchni z Warszawy, który rozpoczął pracę pod Wawelem.  Mamy też wielu młodych zdolnych szefów kuchni, wartych tego, żeby miasto pokazało ich umiejętności, wspierając promocyjnie turystykę gastronomiczną.

Andrzej Kulig: Pandemia namieszała nie tylko w krakowskiej gastronomii. Kryzys ekonomiczny, inflacja i bardzo duży skok cen energii też nie pomógł. Z przykrością czytam o zamykających się restauracjach i małych punktach gastronomicznych. Rynek jednak nie znosi próżni, więc pojawia się sporo nowych, jak to się teraz ładnie mówi konceptów gastronomicznych. Kulinarna mapa Krakowa dynamicznie się rozwija i z tego, co mówią eksperci, Kraków jest bardzo mocną marką kulinarną. Jedyna restauracja z 2 gwiazdkami Michelin jest w Krakowie, mamy ciekawą kuchnię regionalną, restauracje z kuchniami z całego świata, wegetariańskie, wegańskie, prężnie rozwijający się street food, coraz więcej małych punktów gastronomicznych, slow food i warsztaty kuchni zero waste. Ostatnie były robione bodajże na Targu Pietruszkowym. 

Miasto nie może bezpośrednio wspierać działalności komercyjnej, ale może promować krakowską gastronomię. I to robi. Razem z Polską Organizacją Turystyczną podjęliśmy np. działania na rzecz współpracy z Michelin. POT ma podpisaną odpowiednią umowę marketingową. W nowej edycji przewodnika Michelin pojawiło się 18 restauracji z Krakowa, na czele z dwugwiazdkową Bottiglierią 1881. Znalazły się w nim jeszcze restauracje z Warszawy i Poznania. Nie byłoby to możliwe bez wsparcia struktur odpowiedzialnych za promocję turystyczną Polski, Krakowa i tych dwóch pozostałych miast.

Jerzy Muzyk:

Efektem przyznania tego tytułu przez Europejską Akademię Gastronomiczną było umocnienie wizerunku Krakowa jako znaczącego w skali Europy, a nawet świata, ośrodka kultury gastronomicznej oraz destynacji kulinarnej i stolicy regionu bogatego w lokalne i certyfikowane produkty spożywcze. Warto podkreślić, że Kraków był pierwszym miastem, które otrzymało takie wyróżnienie. 

Niewątpliwie Kraków posiada liczne zasoby, które zapewniły ten sukces – oryginalne przepisy o wielowiekowym, historycznym rodowodzie, najwyższej jakości produkty pochodzące od lokalnych dostawców, a także wyjątkową gościnność i specyficzną atmosferę historycznych wnętrz. W ramach Europejskiej Stolicy Kultury Gastronomicznej został zorganizowany m.in. kongres gastronomiczny dla specjalistów i pasjonatów dobrej kuchni z całego świata, spotkania krakowskich szefów kuchni i gwiazd światowej gastronomii prowadzących restauracje wyróżnione m.in. gwiazdkami przewodnika Michelin czy „wirtualne gotowanie”.  Te działania przyniosły konkretne rezultaty – jedna z krakowskich restauracji Bottigliera otrzymała dwie gwiazdki Michelin, a w nowej edycji przewodnika Michelin znalazło się aż 17 kolejnych restauracji z Krakowa. 

Ten potencjał z całą pewnością powinien być kontynuowany. Współpraca miasta z szeroko pojętą branżą gastronomiczną – bo przecież są to także rolnicy, lokalni producenci, dostawcy, nie tylko sami restauratorzy – powinna być jednym ze strategicznych celów zrównoważonego rozwoju turystyki w naszym mieście.


Temat 2: Jak ważna dla Krakowa jest gastronomia?

Pytanie: Jak ważna dla potencjału turystycznego i biznesowego miasta jest silna oferta gastronomiczna?

Łukasz Gibała: Silna oferta gastronomiczna świadczy o profesjonalizacji usług i przynosi dobre opinie dla miasta oraz poszczególnych lokali. Rozwija miejsca pracy i przedsiębiorczość mieszkańców. Sprawia, że Kraków jest atrakcyjny nie tylko dla turystów, lecz także młodych osób, będących na etapie wyboru właściwego miejsca do życia.

Stanisław Mazur:
Podróżując, często służbowo, po europejskich miastach, miałem okazję doświadczyć lokali, które są atrakcją turystyczną samą w sobie. A obecność dobrych jakościowo miejsc idealnie współgra z obecnością biznesu, który z takich usług korzysta. Odchodząc jednak od takiego pragmatyzmu zaznaczam, że silna oferta gastronomiczna jest przede wszystkim ważna dla samych mieszkańców. Wyjście do restauracji, na kawę, śniadanie jest dziś najbardziej autentycznym, budującym relacje i rozwijającym kulturowo doświadczeniem. Szczególnie, że dziś wiele miejsc nie zajmuje się tylko kulinariami, ale także ofertą rozrywkową, kulturalną, budującą społeczność.

Konrad Berkowicz: Oferta gastronomiczna miasta jest jednym z głównych czynników branych pod uwagę przy wybieraniu miejsca podróży przez turystów. Jest to również czynnik wzmacniający atrakcyjność miasta względem potencjalnych inwestorów, którzy mogliby ulokować tutaj swój biznes. Dlatego tak ważne jest, aby branża gastronomiczna mogła w Krakowie w pełni realizować swój potencjał.

Aleksander Miszalski: Bardzo ważna. Profesjonalizujący się sektor Horeca, wzrost sektora MICE (kongresy i konferencje), a  także coraz więcej międzynarodowych firm i centrów obsługi poszukują miejsc, do których można zaprosić menederów wysokiego szczebla, cateringu opartego na lokalnych przepisach i składnikach, wreszcie bogatych i wieloetnicznych tradycji żywieniowych. Znam jedną z większych globalnych firm osadzonych w Krakowie. Dla jej właścicieli istotną motywacją do osadzenia w Krakowie biznesu był nie tylko dostęp do świetnie wykształconych mieszkańców, ale także, co może zaskoczyć, dostęp do najgęstszej w Polsce liczby restauracji wegetariańskich. Istnieje sporo przedstawicieli biznesu wysokiego szczebla podróżujących śladem restauracji z rekomendacjami i gwiazdkami Michelin, coraz bardziej liczy się lokalny rynek usług i produkcji, a to oznacza godne warunki płacy i rozwoju dla lokalnych wytwórców. Smaki i kuchnia są ważnym elementem doświadczenia podróży. Turystom zależy na odkrywaniu lokalnych specjałów i kulinarnych tradycji, więc silna oferta gastronomiczna może przyciągać turystów do miasta.

Odpowiedzialna gastronomia jest częścią filozofii turystyki zrównoważonej i otwarcia na kulturowy aspekt podróżowania. Kuchnia jest przecież często integralną częścią kultury i tożsamości miasta. Imprezy i wydarzenia: Miasta z silną ofertą gastronomiczną często organizują festiwale, targi czy inne wydarzenia kulinarno-kulturalne, które przyciągają zarówno turystów, jak i biznesmenów. Nie bez znaczenia jest i to, że cały sektor gastronomii i hotelarski zatrudnia ponad 40 tys. mieszkańców Krakowa i generuje istotne przychody w gospodarce miasta. Ważne jest, że rośnie uwaga i aspiracje lokalnej branży w kierunku podnoszenia jakości usług i doświadczenia klienta i zwrot w stronę mieszkańców. Widzieliśmy jak ważne było to w okresie pandemii. Restauracje posiadające ofertę dla mieszkańców wygrały ten niełatwy czas. No i wreszcie rzecz oczywista, wiele spotkań biznesowych czy konferencji jest organizowanych w restauracjach lub przy stole. Dlatego bogata oferta gastronomiczna może być ważnym elementem przemawiającym za wyborem miasta jako miejsca na organizację wydarzeń biznesowych. I Kraków wydaje się tutaj oczywistym wyborem. 

Rafał Komarewicz: Ogromnie ważna! Teraz jest spora grupa turystów, którzy wybierając miejsce wyjazdu, odpoczynku, wakacji patrzy również przez pryzmat tego, gdzie można dobrze zjeść. Wyjeżdżają np. na city break a tematem przewodnim takiego wyjazdu są kulinaria. Takich turystów przybywa i trzeba zadbać o ofertę dla nich oraz mocno komunikować potencjał gastronomiczny Krakowa. Bardzo istotnym elementem promocji jest pokazywanie lokalności, zwrócenie uwagi na to, że mamy świetne restauracje, doskonałych szefów kuchni. A każdy z nich skupia się na lokalnym produkcie. To jest clou ich sukcesu, dlatego wygrywają nagrody, rankingi. Są świetnymi restauratorami i skupiają się na produkcie lokalnym i to jest genius loci takiego miejsca. Nigdzie na świecie nie zje się takiego produktu, tak podanego, dlatego warto nas odwiedzić. Dlatego wsparcie promocyjne tej krakowskiej bazy gastronomicznej jest bardzo istotne. A poza tym nie zapominajmy, że klient tych restauracji przyjeżdża tutaj i zatrzymuje się w hotelu, jeździ taksówkami, zostawia tutaj pieniądze, co przekłada się na korzyść dla całego miasta.

Andrzej Kulig: Bardzo. Mamy już przecież turystykę kulinarną. Smakowanie kuchni nie jest już tylko dodatkiem do wycieczki czy podróży biznesowej lub kongresu, ale coraz częściej powodem podróży. Są wycieczki po Krakowie kulinarnymi szlakami i coraz ciekawsze degustacje z menu inspirowanym np. krakowskimi artystami.  Ważny jest jednak nie tylko rozwój większych i mniejszych restauracji, tych z bardzo wyszukanym menu i takich dla każdego, ale także place targowe, tak chętnie odwiedzane również przez turystów. Bo tam jest klimat. Stary Kleparz, plac na Stawach, plac przy Lea czy najmłodszy, chyba najbardziej lokalny, Targ Pietruszkowy. Wszystkich placów targowych mamy w Krakowie ponad dwadzieścia,  pięć jest w samym centrum. I one właśnie, co najlepiej widać na przykładzie Starego Kleparza, stają się miejscem coraz bardziej popularnych festiwali gastronomicznych i smakowania nawet bardzo wyszukanego street foodu, z winem czy dobrą kawą na co dzień. Popularność portali i kont na profilach społecznościowych, polecających dobre jedzenie jest najlepszym dowodem, jak istotne dziś stało się życie kulinarne.

Na pozycję krakowskich restauracji na rynku turystycznym i biznesowym duży wpływ ma i będzie miała jakość usług. Chodzi nie tylko o standard potraw i obsługi, ale też o nowe trendy nie tylko stricte kulinarne, ale także te związane ze zrównoważeniem, w tym ekologicznym, oraz społeczną odpowiedzialnością biznesu. Zwracają na to uwagę zarówno indywidualni turyści czy pracownicy korporacji, ale przede wszystkim organizatorzy kongresów, konferencji i innych spotkań biznesowych. W zapytaniach ofertowych ten aspekt jest coraz częściej elementem ocen. Kraków jako pierwsze polskie miasto przystąpił do benchmarkingowej inicjatywy dotyczącej zrównoważonego rozwoju miast – indeksu GDS. Teraz czas na aktywizację w tym zakresie przedsiębiorców, w tym gastronomików. Muszę też zwrócić uwagę, że szeroko pojęty sektor publiczny, który również jest poważnym zleceniodawcą na rynku usług cateringowych czy restauracyjnych, jest zobligowany do stosowania klauzul społecznych przy wyborze wykonawców

Jerzy Muzyk:

Dzisiaj Kraków jest znany ze swoich restauracji, więc śmiało możemy mówić o turystyce kulinarnej. Przyjeżdżając do naszego miasta  można za każdym razem odkryć nowe smaki, gdyż wciąż powstają nowe restauracje, w których pracują wspaniali szefowie kuchni, z doświadczeniem zdobytym w najlepszych restauracjach świata. 

Ale co ważne: gastronomia umożliwia nam także  rozwijanie  więzi społecznych, budowanie wspólnoty dookoła prostych rytuałów demokratycznych. Tożsamość Krakowa wiąże się bezpośrednio z kulturą jedzenia oraz biesiadowania. Pięknym przykładem kulinarnego dziedzictwa Krakowa jest Wierzynek, którego historia sięga 1364 roku, a które to dziedzictwo wspaniale łączy się  z innowacyjną kuchnią, w której stosowane są bardzo popularne rozwiązania, jak: „zero waste” czy „slow food”.

Śmiało można więc powiedzieć, że oferta gastronomiczna jest równie ważnym czynnikiem rozwoju naszego miasta, jak oferta kulturalna, turystyczna i biznesowa – bo jest ich doskonałym uzupełnieniem. Komplementarność tych sektorów jest dla mnie oczywista.


Temat 3: Współpraca na linii miasto – restauratorzy

Pytanie: Co musi się wydarzyć, aby restauratorzy mogli prowadzić dialog i lepiej współpracować z miastem?

Łukasz Gibała: Przede wszystkim miasto powinno mocniej zaangażować się w kreowanie własnego wizerunku turystycznego. Jednak nie poprzez odgórne decyzje władz czy urzędników, lecz wsłuchiwanie się w głos restauratorów i innych osób, reprezentujących branżę HORECA. Nasi eksperci zadbają o stały kontakt i przekazywanie idei oraz projektów.

Stanisław Mazur: Myślę, że najważniejsze jest to, by miasto wreszcie zaobserwowało, że często dla turystów równie ważne jak wiele zabytków, jest to, że Kraków stał się naprawdę atrakcyjnym miejscem na gastronomicznej mapie świata. Wystarczy przejść się po Kazimierzu, Starym Podgórzu, ale także coraz częściej Krowodrzy, Dębnikach, Nowej Hucie, by zjeść na poziomie, skosztować lokalnych produktów, w tym polskich win, cydrów, piw kraftowych, ale też autentycznej kuchni z całego globu. Pani Twórczość jest najlepszym dowodem na to, że w Krakowie gastronomicznie nie da się nudzić. Żaden ze mnie ekspert, ani smakosz, ale często dostaję zaproszenia do restauracji w Krakowie i mogę powiedzieć, że to jest nieprzebrane bogactwo doświadczeń. 

Widzę ogromną rolę magistratu w tworzeniu współpracy, która po pierwsze będzie promowała jakościowe usługi wśród turystów, ale także będzie hubem informacyjnym dla “wygłodniałych” krakowian. Gastronomowie w Krakowie, mimo ogromnych problemów, dowożą jakość z której możemy być dumni. To też często ludzie, którzy są bardzo aktywni obywatelsko. Przykłady Izabeli Chyłek z Hevre czy Krzysztofa Dąbrowy z Nalej Se, którzy są na liście mojego komitetu do Rady Miasta, najlepiej obrazują, że gastronomia to dziś bardziej kultura i działanie dla społeczności, niż po prostu picie i jedzenie. 

Konrad Berkowicz: Prezydent musi widzieć w restauratorach istotny czynnik rozwoju miasta i być otwartym na ich potrzeby, a przede wszystkim nie utrudniać im prowadzenia działalności. Nieprzypadkowo w poprzednich wyborach moją kandydaturę poparł Komitet Restauratorów – jako jedyny od lat upominałem się o ich interesy m.in. w temacie limitów koncesji na alkohol.

Aleksander Miszalski: Wydaje mi się, że postulaty Roku Gastronomii nie zostały w pełni wykorzystane, po entuzjazmie działania razem przyszedł kryzys pandemii, zapaść na rynku usług gastronomicznych, restauracje świadczące usługi dowozu, w jakimś sensie branża została pozostawiona sama sobie. Nie twierdzę, że to problem. Czasem kluczowe jest, aby zwyczajnie nie przeszkadzać i nie wtrącać się, ale jednak branża gastronomiczna będąca wizytówką miasta często z pierwszej ręki otrzymuje informację zwrotną od gości z całego świata. Chciałbym, aby miasto wspierało stałe forum krakowskich restauratorów, było w dialogu. Aby była to relacja wzajemna i budująca. Wierzę, że restauracje mogą być doskonałym partnerem w budowaniu wizerunku kosmopolitycznego, ale zakorzenionego w lokalności miasta. Ważny jest także czas, w którym żyjemy. Musimy się czuć coraz bardziej odpowiedzialni za naszą planetę, promować wartości odpowiedzialnej konsumpcji, zasady niemarnowania żywności, otwartości na nowe nurty i tradycje kulinarne. Jako Prezydent chciałbym wprowadzić zasady lokalnego certyfikowania restauracji, lokalną odmianę gwiazdek Michelina, wiem, że taki system oznaczania sprawdza się w wielu miastach świata. Jest też wyrazem aspiracji lokalnego środowiska. Gastronomia zasługuje na nagrody, tak jak wszystkie dziedziny kultury w naszym mieście.  

Rafał Komarewicz: Gdybym został Prezydentem Krakowa, to w pierwszych dniach mojego urzędowania zaproszę właścicieli restauracji na spotkanie. Chcę, żebyśmy razem usiedli. Chcę wysłuchać ich potrzeb, odniosę się do nich z dużą uwagą. Jeżeli wspólnie przedyskutujemy konkretne rekomendacje to zrobię wszystko, żeby przekuć je w działanie, bo dla mnie biznesy lokalne, gastronomia lokalna jest bardzo ważna. Widzę potrzebę takiego spotkania, bo uważam, że są jeszcze poziomy, w których miasto może wyjść potrzebom restauratorów naprzeciw. W interesie zarówno miasta, jak i restauratorów jest współdziałanie i dialog. Dla Krakowa bardzo ważne jest mieć, jak najlepszą ofertę kulinarną. To przekłada się to na ofertę kulturalną miasta, rozbudowę bazy noclegowej czy większe dochody miasta. 

Andrzej Kulig: Moim pomysłem na taki dialog jest doradca klienta. Tak, jak w banku. Chcę, żeby to była pomoc dla różnych grup czy środowisk współpracujących z miastem, jak np. branża turystyczna, gastronomiczna czy spółki targowe. Każda z nich będzie miała przypisanego specjalnego doradcę, który poprowadzi w kompleksowy sposób wszystkie sprawy danego klienta. O każdym problemie jestem także gotowy rozmawiać osobiście.  

Moim zdaniem problem tkwi przede wszystkim w rozproszeniu środowiska związanego z gastronomią. Do tej pory nie powstało w Krakowie stowarzyszenie czy izba gospodarcza zrzeszająca przedstawicieli tego sektora. Są pojedyncze, oddolne  aktywności restauratorów, którzy występują wspólnie przy okazji proponowanych zmian w przepisach dotyczących sprzedaży alkoholu czy ogródków gastronomicznych, jednak ta współpraca nie jest kontynuowana. Miasto powinno mieć partnera w postaci silnej reprezentacji krakowskich restauratorów, z którą można dyskutować nie tylko rozwiązania administracyjne, ale i wspólne plany marketingowe. Wsparcie przy takich działaniach zapewnia nasza Lokalna Organizacja Turystyczna, która zrzesza podmioty sektora publicznego i prywatnego. Daje to możliwość podejmowania działań w partnerstwie publiczno-prywatnym. Wsparcie przedsiębiorców, w tym turystycznych i sektora gastronomicznego, jest dla mnie ważnym zadaniem. Chciałbym jednak, żeby odbywało się to na zasadzie partnerstwa. Ze swojej strony deklaruję otwartość i zaangażowanie służb miejskich, oczekuję jednak konsolidacji ze strony krakowskich restauratorów.

Jerzy Muzyk: Nic spektakularnego nie musi się wydarzać, bo ta współpraca już jest. Choć oczywiście zawsze warto ją wzmacniać i  rozwijać. Mam świadomości jak ważne jest bezpieczeństwo i suwerenność żywieniowa, która powinna być elementem strategii rozwoju miasta. Bo to jest także element ochrony klimatu i adaptacji do jego zmian. Każdy z nas ma prawo do żywności zdrowej, lokalnej oraz produkowanej w sposób sprawiedliwy społecznie i ekologicznie odpowiedzialny. I dlatego przychylając się do apelu skierowanego przez szerokie grono osób reprezentujących różne obszary związane z żywnością, już podejmowane są działania, we współpracy z Krakowskim Biurem Festiwalowym oraz Zarządem Zieleni Miejskiej nad kontynuacją i rozwojem programu Jadalny Kraków. Restauratorzy są bardzo ważnym ogniwem tego programu i z pewnością będziemy uważnie się wsłuchiwać w ich postulaty i oczekiwania. Jednym z pomysłów na współpracę może być stworzenie Krakowskiego Forum Kulinarnego,  jako stałej platformy współpracy, ale także dorocznego wydarzenia, na którym będą prezentowane aktualne trendy i wyzwania tej branży, wymiana doświadczeń, także z udziałem ekspertów zagranicznych. 

W Miejskiej Platformie Internetowej „Magiczny Kraków” funkcjonuje specjalna zakładka pn. „Kulinarny Kraków”, która może być znacznie mocniej wykorzystywana jako ciekawe narzędzie prezentacji działań miasta w tym zakresie. Uważam, że warto też reaktywować Akcję Rekomendacji Krakowskich Restauracji i do współpracy ponownie zaprosić przedstawicieli krakowskiej branży gastronomicznej. Akcja ta na pewno posłuży  promocji krakowskich restauracji oraz krakowskiej oferty gastronomicznej jako wysokiej jakości produktu turystycznego, a lokale, które uzyskają rekomendację Kapituły (w której składzie będą przedstawiciele wszystkich podmiotów i instytucji związanych z gastronomią i turystyką) znajdą się w przewodnikach miejskich. 

Ale oprócz planów warto także odnieść się do już realizowanych wspólnych działań na linii miasto-restauratorzy. Przykładem może być realizowany od 5 lat projekt „Hoover Table”, którego partnerem jest również Konsulat Generalny USA w Krakowie oraz Amerykańska Izba Handlowa. Tym bardziej, że ta współpraca przynosi bardzo konkretne rezultaty. Ich beneficjentami są bowiem dzieci i młodzież,  którym nieco trudniej funkcjonować we współczesnym świecie. W ostatniej edycji wychowankowie Zespołu Placówek Resocjalizacyjno-Socjoterapeutycznych w Krakowie uczestniczyli w warsztatach kulinarnych, prowadzonych przze szefów 6 krakowskich restauracji: Bianca, Boccanera, Fiorentina, i 3 restauracji hotelowych: Holiday Inn Krakow City Centre, Saski Krakow i Sheraton Grand Krakow. Finał konkursu w pracowniach Zespołu Szkół Gastronomicznych przy ul. Zamoyskiego  zorganizowany był na miarę Master Chefa. Dodam też, że krakowskie restauracje były również wśród darczyńców poprzednich edycji.

Temat 4: Kto powinien wspierać promowanie kulinariów?

Pytanie: Wedle definicji, dziedzictwo kulinarne jest jednym z elementów kultury. Kto w Urzędzie Miasta powinien zajmować się kulinariami? Czy, Pana zdaniem, miejsce kulinariów jest (jak dotychczas) w Wydziale Turystyki czy jednak w Wydziale Kultury? A może jeszcze gdzie indziej?

Łukasz Gibała: Zamierzamy utworzyć w przestrzeni miejskiej szlak krakowskiej gastronomii, rzemiosła spożywczego czy lokalnych specjałów kulinarnych. Co za tym idzie, uważamy że jest to element miejscowej kultury. Struktura wydziałów UMK i innych jednostek miejskich ulegała zmianie na przestrzeni lat. Czas, by to reprezentanci środowiska gastronomicznego zdecydowali, które rozwiązanie jest korzystniejsze.

Stanisław Mazur: Przepraszam, że uniknę jednoznacznej odpowiedzi, ale wydaje mi się, że te działania powinny być koordynowane międzywydziałowo. Najpierw trzeba zrobić audyt tego, jak w kontekście kulinariów miasto w ogóle działa. A moim zdaniem działa źle, o czym przekonywał mnie niedawno mój kolega, Robert Makłowicz. Proszę sobie wyobrazić, że człowiek, który Kraków ma w sercu i na ustach, we własnym mieście nie był w stanie uzyskać pomocy w organizacji festiwalu kulinarnego, który ostatecznie odbył się we Wrocławiu. Mam deklarację pełnego wsparcia Roberta dla mojej kandydatury i z pewnością także z jego doświadczeń i kontaktów będę chciał korzystać jako prezydent. 

Konrad Berkowicz: Kulinaria wiążą się zarówno z turystyką jak i kulturą, natomiast w odniesieniu do turystyki ten związek ma wymiar bardziej praktyczny z racji bycia istotnym czynniki w zwiększaniu atrakcyjności turystycznej miasta, zwłaszcza w kontekście tzw. turystyki kulinarnej. A zatem obecne umiejscowienie kulinariów w Wydziale Turystyki jest jak najbardziej uzasadnione.

Aleksander Miszalski: Częściowo odpowiedziałem na to pytanie. Kulinaria są częścią dziedzictwa niematerialnego, są blisko spraw społecznych, turystyki i biznesu. Uważam, że powinna powstać agenda miejska do wsparcia promocyjnego, mentoringowego, komunikacji i badań sektora gastronomicznego. Taki zespół nie musi koniecznie być w urzędzie miasta. To obszar interdyscyplinarny i jako taki wiąże się z historią, ekologią, turystyką, kulturą. Sądzę, że ten aspekt mogłaby doskonale rozwijać Lokalna Organizacja Turystyczna. Byłaby bardziej elastyczną formą działania, a utrzymywana częściowo ze składek beneficjentów miałaby obowiązek działania na rzecz rozwoju całego sektora. 

Rafał Komarewicz: Będąc Prezydentem Krakowa musiałbym najpierw poznać dokładnie kompetencje każdego wydziału. Nie sądzę, że w urzędzie powinna być jedna osoba zajmująca się kulinariami, ale uważam, że powinna być osoba, która w Urzędzie Miasta będzie zajmować się dziedzictwem kulturowym. Kulinaria to element tego dziedzictwa.  Ale – tutaj wracam do wcześniejszej odpowiedzi – najpierw chcę porozmawiać z branżą gastronomiczną, wysłuchać ich propozycji. Nie chcę podejmować decyzji z pozycji Ratusza, tylko chcę decydować w porozumieniu z branżą, podejmować najlepsze decyzje dla nich. 

Andrzej Kulig: Gastronomia to działalność komercyjna. Kulinariami, w tym ich jakością i ścieżką rozwoju krakowskiej gastronomii, powinno przede wszystkim zajmować się środowisko restauratorów, tego struktury magistratu nie zrobią za nich. Powtórzę, pomocne byłoby tu powstanie stowarzyszenia lub izby reprezentującej gastronomików. Urząd Miasta Krakowa – Wydział ds. Turystyki i Organizacja Turystyczna Stołeczno-Królewskiego Miasta Krakowa są i będą partnerami w zakresie wsparcia i promocji krakowskiej oferty kulinarnej.

Jerzy Muzyk: Znaczenie kulinariów i związanej z nimi turystyki zostało podkreślone m.in. w drugim globalnym raporcie UNESCO z 2017 r. gdzie stwierdzono, że gastronomia, obok zapewniania zysków finansowych, stała się głównym narzędziem demonstrowania tożsamości i dumy lokalnych społeczności, podkreślając znaczenie dziedzictwa niematerialnego. Szeroko pojęte kulinaria są w stanie przyciągać turystów do obszarów rzadziej odwiedzanych, co stwarza możliwości ich dalszego rozwoju także na innych płaszczyznach, przyczyniając się m.in. do wzrostu ekonomicznego, wzrostu zaangażowania społeczeństwa, zatrudnienia czy zaakcentowania wartości kulturowych, ich różnorodności i dziedzictwa danego miejsca czy obszaru.

Dziedzictwo kulinarne to jednak nie tylko element kultury, ale także promocji miasta i współpracy z biznesem. Nie da się więc przypisać go wyłącznie do jednego wydziału czy biura. Uważam więc, że to zadanie powinno być realizowane przez Wydział ds. Turystyki,  jako koordynatora, pod kątem  promocji dziedzictwa kulinarnego wśród mieszkańców i turystów, ale przy współpracy z innymi wydziałami:.  Wydziałem ds. Przedsiębiorczości, który powinien zająć się wsparciem branży kulinarnej.  A Wydział Kultury powinien uwzględniać ten aspekt naszego dziedzictwa jako ważny element naszej kultury.


Temat 5: Nakłady finansowe na promocję turystyki

Pytanie: Jak Pan ocenia wielkość wydatków na turystykę w czasie ostatniej kadencji ustępującego Prezydenta? Czy nakłady budżetowe na turystykę zostaną zwiększone w trakcie Pana kadencji?

Łukasz Gibała: Dotychczasowe wydatki dotyczyły przede wszystkim promocji i organizacji wielkich przedsięwzięć. Będziemy dążyć do rozproszenia ruchu turystycznego, również poprzez wsparcie dla szeregu mniejszych wydarzeń, związanych z lokalnym dziedzictwem. Kluczem nie jest zatem wielkość środków, lecz ich rozdysponowanie.

Stanisław Mazur: Sytuacja finansowa Krakowa nie jest kolorowa, a przed sobą mamy wiele cięć oraz decyzji związanych z tym, jak powinien rozwijać się chociażby transport publiczny, którego jestem zdecydowanym zwolennikiem. Sądzę zatem, że wydatki nie powinny rosnąć. Chciałbym natomiast, by wzrosły wpływy do kasy miasta z turystyki. Chcę, by za mojej kadencji wzorem innych miast europejskich, wprowadzona została opłata turystyczna, z której wpływy miałyby zasilić działania, które redukują mieszkańcom negatywne skutki turystyfikacji. To mogłoby być kilka złotych za dobę pobytu w Krakowie. Dla turysty niewiele, dla miasta w skali milionów odwiedzin – pokaźna kwota.

Myślę także, że miasto powinno lepiej kreować promocję Krakowa za granicą. Wolałbym, by reklamy Krakowa rzadziej pojawiały się w folderach reklamowych tanich linii lotniczych czy zestawieniach najtańszych destynacji na citybreak, a coraz częściej w branżowych mediach turystycznych, eleganckich folderach i na kongresach.

Konrad Berkowicz: Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy są za racjonalną polityką budżetową miasta, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecny jest stan zadłużenia. Kraków jest marką samą w sobie i nie potrzebuje dodatkowych wydatków na turystykę, aby przyciągnąć do siebie turystów. Wystarczy, że władze miasta nie będą utrudniać życia hotelarzom czy restauratorom, o co zamierzam zadbać.

Aleksander Miszalski: Jest pewnym trendem w miastach historycznych, że likwidują one swoje budżety na promocję . tak postąpiło wiele miast nawet tak popularnych jak Amsterdam czy Wenecja. A jednak uważam to za błąd. Komunikacja miasta jest jednym z ważniejszych elementów budowania jego reputacji. Problem polega na tym, że nie chcemy za wszelką cenę mieć więcej turystów, chcemy innych turystów: świadomych, turystów lokalnych, takich, którzy Kraków polecą rodzinie i znajomym i których dzieci wrócą tu na studia. Potrzebujemy turystów przyjeżdżających miasta doświadczyć, a nie tylko przez nie przemknąć. Promocja takiego wizerunku miasta to wielokanałowa komunikacja i dyplomacja. To kosztuje. Dzisiaj musimy zdecydowanie odczarować wizerunek miasta imprezowego, miasta wieczorów kawalerskich i taniej wódki. Mamy miasto muzeów, festiwali, teatrów, zabytków klasy zero, ciekawych atrakcji w regionie i wreszcie całe mnóstwo powodów, aby w tym mieście robić biznes, wymieniać wiedzę, zakładać rodziny. Dlatego uważam, że powinno być więcej środków na promocję i wdrażanie polityki turystyki zrównoważonej. Znam ją i obserwowałem proces jej powstawania. Nadal dążymy do zrównoważonej turystyki w Krakowie, a pandemia jedynie utwierdziła nas w przekonaniu, że takie działania będą procentować w przyszłości. 

Musimy w większym stopniu rozwiązywać i uprzedzać kwestie związane z konfliktami jakie generuje turystyka. Musimy wprowadzić opłatę turystyczną, która z pewnością nie będzie cenotwórcza, ale pozwoli wspierać rozwój nowych produktów turystycznych, pielęgnować to, co jest atutem miasta, lokalne małe adresy. Tak postępują takie miasta jak Madryt, Porto, Dubrownik. Część opłaty skierowana jest na ochronę, remonty i działanie małych sklepów, zakładów rzemieślniczych, historycznych witryn, kawiarni, księgarni. Historyczny krajobraz miasta jest kruchy, właśnie w kontakcie z masową turystyką i presją czynszową. Do tego dochodzą i inne elementy, więcej śmieci, hałas, naruszenia. Miasto ponosi z tego tytułu spore nakłady. Taka opłata rozwiązałaby także napięcie jakie budzi turystyka w miastach atrakcyjnych. Byłaby symbolem sprawiedliwego podziału dóbr jakie generuje turystyka i formą regulacji, przerzuconej na przyjezdnych. Miasto, które wymyśliło turystykę w XVIII w., Wenecja, dziś dla ochrony samej siebie wprowadza najwyższą opłatę na świecie. Niekoniecznie myślę, aby iść w ślady Wenecji, ale raczej Porto. Z opłaty turystycznej finansuje się elementy lokalnego biznesu i tradycje rzemieślnicze. Porto przeznacza 500 tys. euro rocznie na remonty i wsparcie swoich małych przedsiębiorców, to oni ostatecznie są największym płatnikiem podatków, są istotnym elementem genius loci miasta. 

Należy czerpać korzyści z turystyki, ale też harmonizować jej oddziaływanie na miasto. Należy ograniczać zjawiska negatywne, niekontrolowany najem krótkoterminowy, patologie ekonomii nocy, nagabywanie w przestrzeni historycznego miasta, żenujące zjawiska takie jak pub crawling, a także w większym stopniu angażować straż miejską wyspecjalizowaną na problemy historycznego centrum. To inny obszar miasta niż dzielnice mieszkalne. Ostatecznie celem jest spotkanie mieszkańców i gości i nowoczesne rozumienie gościnności także jako komunikowanie zasad. Jestem przekonany, że jesteśmy gotowi na ten ruch. Tylko działając w taki sposób możemy podnosić jakość usług, zapewniać turystom doświadczania naszego miasta na wysokim poziomie, a jednocześnie odbudować optymizm konieczny w branży, która przeszła istotny kryzys w ostatnich latach. 

Rafał Komarewicz: Turystyka jest bardzo ważna dla naszego miasta, a przecież każda z branży oczekuje zwiększenia finasowania ich potrzeb. Uważam, że należy skonsolidować środki przeznaczone na promocje turystyki, rozproszone obecnie po różnych wydziałach i w bardziej efektywny sposób zarządzać pieniędzmi. Prezydent miasta musi zadbać o potrzeby wszystkich branż, sektorów. 

Andrzej Kulig: Nakłady na promocję i turystykę zawsze wydają się niewystarczające, także na szczeblu krajowym. Dla mnie istotne jest skoordynowanie działań podejmowanych przez podmioty odpowiedzialne za promocję turystyczną Krakowa, regionu, Polski. Wtedy jesteśmy w stanie lepiej i skuteczniej wykorzystywać środki finansowe na rzecz wspólnego celu.  Taką dobrą praktyką, która w ostatnim czasie zafunkcjonowała, jest projekt Małopolska – Cel Podróży.

A co do obietnic finansowych. Potrzeby miasta są bardzo duże. Budżet nie na wszystko pozwala, przynajmniej nie teraz. Mam nadzieję, że fundusze zewnętrzne – KPO – pozwolą nam na pewne zmiany w budżecie. Wtedy chętnie odpowiem konkretnie na to pytanie.

Jerzy Muzyk: Pragnę przypomnieć, że ta kadencja naznaczona została pandemią, która wywróciła wszystkie plany i założenia w wielu obszarach. Branża turystyczna była jedną z tych najmocniej  nią dotkniętych. Więc zaplanowane wydatki na turystykę musiały być w rzeczywistości zwielokrotnione. A przecież prosta reguła mówi, że jeśli chcemy gdzieś coś dodać, to gdzieś musimy odjąć. Nie da się zaspokoić wszystkich potrzeb w takim samym stopniu. Więc na pewno wydatki na turystykę powinny być większe, tak samo jak na inne obszary, choćby edukację. Nie chcę jednak składać obietnic bez pokrycia, tylko na potrzeby kampanii prezydenckiej, bo mój program jest REALNY. Należy więc poszukać dodatkowych, oprócz budżetu miejskiego, źródeł finansowania. Jednym z nich może być wprowadzenie opłaty turystycznej, która funkcjonuje w wielu miastach na świecie. Na pewno szansą są także fundusze zewnętrzne – np. z KPO czy też programy unijne. 


Temat 6: Ocena działań prezydenta Majchrowskiego

Pytanie: Jakie działania dotychczasowego prezydenta Krakowa na rzecz rozwoju i promocji sektora turystycznego ocenia Pan pozytywnie i powinny być kontynuowane / wznowione? A może ma Pan nowe pomysły?

Łukasz Gibała: Prezydent Krakowa rzadko zajmował się rozwojem i promocją sektora turystycznego, cedując kwestie z tym związane na jednostki oraz spółki miejskie, takie jak Krakowskie Biuro Festiwalowe czy niesławne Kraków 5020. Chcemy zerwania z dotychczasowym Bizancjum, widocznym także w tym zakresie i przekazania energii oraz środków dla szeregu innych podmiotów, działających na rzecz lokalnego dziedzictwa kulturowego.

Stanisław Mazur: Przewrotnie powiem, że najbardziej podobał mi się pomysł, choć nie do końca realizacja, akcji wymyślonej przy okazji pandemii, czyli “Bądź turystą w swoim mieście”. Idea promocji lokalnych restauracji, instytucji kultury, ciekawych wystaw, pracowni rzemieślniczych i projektów powinna przyświecać nam w pierwszej kolejności, bo powinno nam zależeć, by krakowianie nie tylko odczuwali dumę z tego co ich otacza, ale też budowali świadomość tego, jak ciężką pracę wykonują Ci, którzy na co dzień dbają o usługi. Co zawiodło? Promocja. Niestety, formy komunikowania się z mieszkańcami od dawna kuleją lub skupiają się na promocji polityków. Być może warto byłoby oddać takie projekty ludziom, którzy na co dzień się tym zajmują, czyli właśnie krakowskim influencerom. Urzędnicy nie znają się na wszystkim, ale w milionowym mieście potrafimy znaleźć tych, którzy wiedzą jak autentycznie komunikować się z mieszkańcami. 

Konrad Berkowicz: Przede wszystkim należy zrobić dokładny audyt tych działań i zweryfikować ich opłacalność. Kraków to marka sama w sobie i wpływ działań promocyjnych miasta na turystykę jest znikomy. Być może te działania, które przyniosły wymierne efekty powinny być kontynuowane, ale z pewnością dla Krakowa jako jednego z najpopularniejszych miast w tej części Europy, promocja nie jest największym problemem.

Aleksander Miszalski: Z pewnością Prezydent Majchrowski rozpoczynał swoją prezydenturę w czasie początków turystyki, tuż po tytule Europejskiego Miasta Kultury 2000, na chwilę przed wejściem do UE. Pamiętam ten entuzjazm kolejnych rankingów i badań, wzrostu, rowoju infrastruktury, nowych produktów kultury i turystyki, których symbolem jest podziemny Rynek, Fabryka Schindlera czy markowe festiwale. Potem przeszliśmy na poziom wyżej, masowa turystyka to za mało: spejcalizacja rynku MICE, konferencji i kongresów, których ikoną jest ICE Kraków, w tym roku świętujący dziesięciolecie czy wielkie wydarzenia w największej Arenie w naszym kraju, w której koncertują Sting, Depeche Mode, Peter Gabriel czy Justin Timberlake, a dodatkowo odbywają się ważne sportowe, międzynarodowe imprezy. Jeśli dodać do tego nowoczesny kompleks Expo Kraków można powiedzieć, że Kraków nie tylko buduje turystykę na swoim kruchym i bezcennym historycznym centrum, ale szuka nowych dróg, rynków, targetów. To naprawdę wielki sukces ostatnich 20 lat.

Na pewno należy utrzymać atrakcyjność miasta dla ludzi młodych. Spadająca liczba studentów, prognozy demograficzne, globalne trendy sprawiają, że turystyka musi być także narzędziem przyciągania talentów wszystkich dziedzin, biznesu międzynarodowego i być bardziej zintegrowana z polityką turystyczną regionu. W ostatnim czasie ze względów politycznych ta współpraca była trudna. A przecież Małopolska jest wielką szansą na spięcie turystyki typu city break z dłuszymi pobytami w regionie pełbym wspaniałej natury, obiektów historii, rekreacji, mamy góry,  zamki, autentyczny folklor i świetną kuchnię.
Na pewno ważnymi segmentami pozostają rynki spa & leisure, a także turystyka zdrowotna. Może Państwa zdziwię, ale nie ignorowałbym znaczenia turystyki religijnej, traktowanej szeroko, także w odniesieniu do znaczenia turystyki pamięci, w szczególności turystyki diaspory żydowskiej. Warto wspierać rozwój turystyki kulinarnej i kulturalnej. Ubolewam, że miasto tak kosmopolityczne jak Kraków nie prowadzi komunikacji twitterowej czy w social mediach po angielsku. Nie komunikuje się ani z turystami, ani nawet z licznymi swoimi nowymi mieszkańcami. Chciałbym to zmienić. W Krakowie wiceprezydenci nie mówią po angielsku, nie mówi też wielu urzędników. Ważne, aby to zmieniać. Międzynarodowy wymiar Krakowa to nie tylko przyjmowanie listów i organizowanie wizyt na wysokim szczeblu, to wielokanałowa dyplomacja, marketing, budowanie reputacji i współpraca w międzynarodowych sieciach. Jestem cały czas zdumiony, że miasto takie jak Kraków nie jest w Eurocities, podczas gdy jest w nim większość polskich miast metropolitarnych. To w Eurocities zapadają kluczowe decyzje dla miast w skali europejskiej. Dowiedziałem się, że Kraków nie jest w Eurocities, bo nie miał kto jeździć na spotkania robocze merów i burmistrzów. Uważam to za zawstydzające i nieodpowiedzialne

Rafał Komarewicz: Działań, które ustępujący prezydent podjął przez 21 lat było bardzo dużo, ale najlepiej oceniam wybudowanie Tauron Areny i ICE, ponieważ generują bardzo duży ruch turystyczny. Tutaj nie chodzi mi tylko o kongresy czy koncerty, ale goście, którzy przyjeżdżają na sympozja czy eventy w większości wracają do Krakowa. Odwiedzają nasze miasto na krótsze i dłuższe pobyty, wracają ze znajomymi, rodzinami. Korzystają z oferty gastronomicznej, hotelarskiej, rozrywkowej. To takie dwie największe inwestycje, których rozwój chcę wspierać. Chciałbym się też skupić na lokalnych działaniach, które spowodują, że turyści, którzy przyjadą do Krakowa, a zostali ,,wygenerowani” przez ICE czy Tauron Arenę, będą mogli odwiedzać lokalne, typowe dla naszego miasta miejsca, gdzie będą mogli skosztować dobrych jakościowo produktów. Chciałbym ściągnąć pod Wawel więcej gastronomicznych wydarzeń, imprez, kongresów, które wpłyną na postrzeganie Krakowa jako miejsca będącego mekką dla wielbicieli dobrego jedzenia. 

Andrzej Kulig: Najłatwiej jest oceniać innych. Niektórzy kandydaci budują nawet na tym kampanię wyborczą, niezależnie od tego, czy ich krytyka ma sens, czy nie. Dlatego wolałbym, żeby to pytanie zadała mi Pani np. za rok. Jeżeli krakowianie przekonają się do mojego programu i powierzą mi urząd prezydenta, wtedy chętnie porozmawiam. Co udało się zrobić dobrze, a co trzeba by jeszcze poprawić. 

Ale już mogę powiedzieć, że bardzo chętnie wrócę do pikników kulturalno- gastronomicznych organizowanych w krakowskich parkach. Przed pandemią cieszyły się dużym powodzeniem wśród krakowian. To nie tylko forma promocji różnych kuchni i punktów gastronomicznych, ale też budowanie wspólnoty. Na poziomie ogólnomiejskim i tym bardziej lokalnym, dzielnicowym. A to, podkreślam i zawsze będę podkreślał, jest nam dzisiaj bardzo potrzebne.

Jerzy Muzyk: Z uwago na długą prezydenturę  Jacka Majchrowskiego trudno będzie wymienić wszystkie takie działania. Na pewno ogromny wpływ miało powstanie strategicznych dla rozwoju przemysłu spotkań obiektów – jak Centrum Kongresowe ICE Kraków, EXPO Kraków  czy Tauron Arena,  Ale to także utworzenie nowych oddziałów muzealnych, organizacja dużych i rozpoznawalnych w świecie wydarzeń festiwalowych, jak np. Festiwal Muzyki Filmowej, EtnoKraków/Rozstaje, Opera Rara.  Dzięki tak rozbudowanej ofercie kulturalnej Kraków stał się destynacją dla turystów „branżowych” – a więc miłośników muzyki, sztuki, ale też i dobrej kuchni. Nie bez znaczenia jest też turystyka religijna.  Uważam, że udało nam się przełamać pewne stereotypowe postrzeganie Krakowa jako miejsca wieczorów kawalerskich , z tanim alkoholem.  Kraków postawił na turystykę zrównoważoną, również z ofertą dla turysty premium.  

Mam zamiar podtrzymywać ten trend, także poprzez członkostwo  w różnego rodzaju branżowych organizacjach międzynarodowych i aplikowaniem o rolę gospodarza ważnych światowych kongresów. Te bowiem działania – choć w ocenie innych kandydatów mogą się wydawać niewystarczające – przyczyniły się do wzmocnienia marki Krakowa na arenie międzynarodowej. Przykładem może być liczba kongresów branżowych czy liczba placówek konsularnych w Krakowie (aż 38!), która daje nam – po Warszawie – rolę lidera w Polsce. A przecież dyplomacja jest również ważnym narzędziem komunikacji i promocji.

Ale warto także kontynuować czy inicjować inne działania, które służą promocji turystyki na szczeblu lokalnym. I tutaj znowu odniosę się do kulinariów, bo to debata kulinarna. Obecnie tworzymy na ul. Wesołej spółdzielnię dobrego jedzenia, aby pracować nad bezpieczeństwem żywieniowym miasta, bazując na kontynuacji programu Jadalny Kraków i łącząc go z agrocybernetyką oraz antropologią żywienia czy ekonomią społeczną.


Temat 7: Jarmark Bożonarodzeniowy w Krakowie

Pytanie: Wielu krakowian nurtuje to pytanie: czy doczekamy się zmian na Jarmarku Bożonarodzeniowym? Co Pan sądzi o obecnych warunkach najmu stoisk: niemal 40.000 zł opłaty za stoisko za miesiąc i pierwszeństwo dla „znajomych” firmy, która organizuje targi?

Łukasz Gibała: Zmiany w organizacji Jarmarku Bożonarodzeniowego w Krakowie są nie tylko konieczne, ale również nieuniknione, aby odzwierciedlić prawdziwy duch tego wyjątkowego wydarzenia, które jest jednym z najistotniejszych elementów kulturalnych i handlowych naszego miasta. Uważam, że obecne stawki najmu stoisk, sięgające 40 000 zł brutto, są nieadekwatne do charakteru, celów oraz wartości, jakie powinien promować Jarmark. Taka sytuacja wymaga pilnych zmian, by umożliwić lokalnym rzemieślnikom i rękodzielnikom uczestnictwo w wydarzeniu, co jest kluczowe dla zachowania autentyczności i tradycji jarmarków. Jestem świadomy, że stawki najmu muszą być zindywidualizowane i dostosowane do możliwości finansowych wystawców, aby zachęcać, a nie odstraszać potencjalnych uczestników. Ważne jest, aby Jarmark Bożonarodzeniowy był przestrzenią otwartą na różnorodność i innowacje, wspierającą lokalne przedsiębiorstwo i kulturę. Każdy zainteresowany powinien mieć równą szansę na uczestnictwo, a proces selekcji wystawców musi być wolny od nepotyzmu i faworyzowania znajomych. Wszystkie decyzje dotyczące organizacji Jarmarku będą podejmowane w sposób otwarty i uczciwy, z równym podejściem do każdego uczestnika. Naszym celem jest stworzenie Jarmarku, który będzie dumą Krakowa, promując jego bogatą kulturę i tradycję, jednocześnie będąc otwartym na nowe pomysły i współpracę.

Stanisław Mazur: Na nasz Jarmark rokrocznie przyjeżdżają rzesze turystów. W grudniu miałem okazję jeść śniadanie w kawiarni obok pary Czechów, którzy przyjechali tu na jedną noc, tylko po to, by wziąć w nim udział. Jarmark jest piękny, ale faktycznie wymaga zmian, które w czasie mojej prezydentury czeka niemal każdy obszar, a więc przejrzystości i równości zasad dla wszystkich podmiotów. Miasto ma z pewnością narzędzia, by lepiej selekcjonować wystawców, wybierając tych, którzy realnie reprezentują lokalność i miejscowe rzemiosło. O tym, że marzę by chińszczyzna zniknęła z kramów, mówiłem niedawno podczas debaty “Pamiątki z Krakowa. Tandeta czy piękne wspomnienie?”. Przyznaję, że nie mam wiedzy na temat zasad wyłaniania właścicieli, ale jeśli wygląda tak jak Pani opisuje, z pewnością należy ją poprawić i dać szansę krakowskim i regionalnym rzemieślnikom, gastronomom, producentom.

Konrad Berkowicz: Warunki najmu stoisk na Jarmarku Bożonarodzeniowym powinny być transparentne. Każdego roku miasto powinno robić dokładny audyt tego wydarzenia i decydować czy należy kontynuować współpracę z obecnym organizatorem. Jarmark Bożonarodzeniowy to wizytówka miasta, dlatego powinien być organizowany z najwyższą starannością.

Aleksander Miszalski: Cóż, chciałbym podkreślić, że Targi Bożonarodzeniowe to wydarzenie, jakie przeszło w ostatnim czasie istotną ewolucję. Zmieniło się wizualnie, jest wydarzeniem pozytywnie ocenianym, zdobywającym wiele nagród i ma swoje miejsce w międzynarodowych rankingach. Wykonano ogromną pracę nad ich estetyką i jakością. To była ważna inwestycja i cieszę się, że miasto wraz z organizatorami weszli w ten proces.
Dodatkowo są i inne targi przeniesione na inne place miasta i to dobrze, należy chronić przestrzeń centralną miasta przed nadmiarem wydarzeń. Udało się to uporządkować i kalendarium wydarzeń wygląda rozsądnie. W ostatnich 3 latach to było ponad 1000 wydarzeń i wiem, że miasto w interdyscyplinarny sposób zatwierdza imprezy dopuszczone pod względem jakości i estetyki oraz merytoryki. To się udało.  Należy to utrzymać i wzmacniać. A że drogo? Cóż, to jeden z najpiękniejszych rynków świata, więc w takim miejscu ma to i powinno mieć swoją cenę. Tylko musi za tym zawsze iść jakość: organizacji, estetyki, oferty. Osobiście uważam, że targi powinny jeszcze bardziej odzwierciedlać specyfikę Krakowa, jego tradycję, rzemiosło, smaki. Trochę boli mnie jako krakusa, kiedy na stoiskach ‘pamiątki z Krakowa” widzę wyprodukowane w Azji pluszaki, smoczki, gęsi, albo plastik. Dobrze, że miasto opiera się tym zjawiskom i ma w firmach organizujących targi partnerów. Jeśli nie dopuścimy większej ilości rzemieślników, rękodzielników i tradycji lokalnych – zaczną one zamierać, a oferta Krakowa nie będzie się różniła niczym od bazarów rozsianych po świecie. Ta lokalność jest ważna i trzeba ją pielęgnować.  

Rafał Komarewicz: Jarmark Bożonarodzeniowy w Krakowie to rozpoznawalna i ceniona marka. W 2019 roku jarmark otrzymał nagrodę CNN dla jednego z najpiękniejszych na świecie, a w 2023 docenił go magazyn „Times” umieszczając go wśród 24 najpiękniejszych jarmarków na świecie. Goście chętnie przyjeżdżają do Krakowa zainteresowani renomą jarmarku. Jeżeli chodzi o nasze podwórko, to chcę, żeby na Jarmarku Bożonarodzeniowym sprzedawane były jakościowe krakowskie i małopolskie produkty. Na jarmarku powinny wystawiać się miejscowe firmy. Warto stawiać na dobre lokalne potrawy, za przystępne ceny. Na to będę chciał zwrócić uwagę. Chcę też zadbać, żeby targi odbywały się z poszanowaniem dla środowiska. Do rozważenia jest konkurs na koncepcje targową opierająca się na lokalności i jakości sprzedawanych tam produktów i usług. Chciałbym również, żeby jarmark był miejscem otwartym dla krakowskich artystów, którzy tworzą w naszym mieście, ale są jeszcze zbyt młodzi, zbyt mało rozpoznawalni, żeby dotrzeć ze swoim produktem do klientów. Chcę im pomóc postawić ten pierwszy krok. 

Andrzej Kulig: Pytanie jakich zmian oczekują krakowianie? Z powodu Jarmarku Bożonarodzeniowego do Krakowa przyjeżdżają turyści z Polski i zagranicy, cenią go także mieszkańcy naszego miasta. Jarmark Bożonarodzeniowy w Krakowie został zauważony chociażby przez CNN, Travelist czy The Times. Dzięki współpracy miasta i Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej udało się zmienić asortyment i estetykę targów. Zdecydowanie na plus.

Jarmark jest także doskonała okazją do upowszechniania lokalnego folkloru. W kulturalnym programie towarzyszącym targom są  przecież grupy i korowód kolędniczy i zespoły ludowe. Ważna jest także współpraca ze szkołami i przedszkolami krakowskimi, która znalazła odzwierciedlenie w programie ostatniej edycji targów.

Jarmark, konkurs szopek krakowskich to ważny element krakowskiej oferty turystycznej w okresie zimowym, warto, aby uzupełniły ją kulinaria w tradycyjnym wydaniu bożonarodzeniowym. Oferta gastronomiczna jarmarku może być kwestią dalszych dyskusji,  liczę także na dodatkowe, okolicznościowe, tradycyjne menu krakowskich restauracji w tym okresie.

Nie orientuję się w kosztach najmu stoiska, to kwestia biznesowa, w którą miasto nie powinno ingerować i też jak dotąd nie było takiego oczekiwania ze strony potencjalnych wystawców. Jestem jednak otwarty na dalszą dyskusję nie tylko w kwestii Jarmarku, ale chciałbym usłyszeć konkretne i konstruktywne uwagi w tym zakresie.

Jerzy Muzyk: Mając świadomość tego, że lokalizacja imprez targowych na jednym z najpiękniejszych europejskich placów miejskich zobowiązuje, Miasto, we współpracy z Krakowską Kongregacją Kupiecką będącą Organizatorem Jarmarku Bożonarodzeniowego, stara się co roku podnosić poziom tego przedsięwzięcia. Rynek Główny oraz unikatowa przestrzeń Starego Miasta, wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jako najcenniejszy obszar Krakowa, powinny być miejscem realizacji przedsięwzięć najwyższej jakości, zarówno pod względem estetycznym, organizacyjnym jak i merytorycznym, stanowiących wizytówkę naszego miasta. Kraków od lat stara się kreować swoje targi świąteczne, w kierunku wydarzeń atrakcyjnych, budujących wizerunek Krakowa jako miasta tradycji, ale też kreatywności opartej na twórczym wykorzystaniu niematerialnego dziedzictwa, historii i legend, lokalnego rzemiosła oraz kulinariów. 

Na przestrzeni ostatnich trzech lat krakowski kiermasz zyskał zupełnie nową jakość. Zmodyfikowana formuła targów, ujednolicona i odnowiona infrastruktura korespondująca z zabytkowym otoczeniem, jej nowy układ uwzględniający nie tylko wszelkie kwestie bezpieczeństwa ale również odsłaniający osie widokowe w kierunku Sukiennic, zmieniona kolorystyka stoisk handlowych, nowe, oryginalne dekoracje, scenografia wydarzenia nawiązująca do aktualnej dekoracji miasta a także asortyment, w którym mocniej eksponujemy nawiązanie do lokalnego rzemiosła – to wynik wieloletnich uzgodnień z Organizatorem i wspólnie wypracowany, nowy wizerunek tego wydarzenia. Te działania przyniosły efekty: nagroda CNN, umieszczenie na liście The Times czy Travelist.

Nową jakość i wysoki standard tego wydarzenia doceniają również nie tylko mieszkańcy, ale                         i odwiedzający miasto turyści. Krakowskie targi świąteczne stały się na przestrzeni lat rozpoznawalną marką, która cieszy się popularnością i jest przez wiele osób postrzegana jako atrakcyjna – również na tle innych polskich miast.

Miasto pełni rolę Zarządcy terenu Rynku Głównego, na którym organizowany jest jarmark i udostępnia Organizatorowi wydarzenia, tj. Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej, ww. plac na podstawie umowy cywilnoprawnej, określającej szereg warunków, które Organizator musi  spełnić przy realizacji tego przedsięwzięcia.   

Jeśli chodzi o wszelkie kwestie związane z uczestnictwem poszczególnych wystawców w jarmarku (w szczególności stawki i warunki wynajmu stoisk wystawienniczych), uzgadnianie są bezpośrednio pomiędzy Organizatorem wydarzenia a danym przedsiębiorcą (Organizator wydarzenia zawiera odrębną umowę z każdym przedsiębiorcą). Jeśli dotychczasowa koncepcja Jarmarku budzi kontrowersje, zawsze możliwy jest dialog ze wszystkimi zainteresowanymi podmiotami i znalezienie rozwiązań kompromisowych.


Temat 8: Kulinarne symbole Krakowa

Pytanie: Wiedeń ma tort Sachera, Wienerschnitzla, uliczne wursty, czekoladki Mozartkugeln i wiele innych kulinarnych „must-have”. Jakie powinny być kulinarne symbole Krakowa?

Łukasz Gibała: Od wielu lat ubolewam nad tym, że Kraków nie wypracował spójnej strategii, dotyczącej rozpoznawalności określonych symboli, co dotyczy również kwestii kulinarnych. Na przystawkę mamy przecież obwarzanki na każdym rogu Starego Miasta, a nawet poświęcone im Żywe Muzeum. Danie główne to Maczanka po Krakowsku, dostępna od jakiegoś czasu także w formie fast-food na wzór florenckiego Lampredotto. A na deser – wyborne produkty czekoladowe lokalnej firmy Wawel.

Stanisław Mazur:
Zaczęliśmy od obwarzanka i na obwarzanku robimy pętle. Jasnym jest, że to jest i będzie symbol Krakowa i cieszę się, że każdy go kojarzy z naszym miastem. No i oczywiście jest andrut, od którego rozpocząłem “Alfabet Krakoski”. Marzy mi się jednak, by w kolejnym etapie rozwoju, Kraków spróbował wykreować swój gastronomiczny symbol. Jest oczywiście maczanka, ale przy całej sympatii do tego dania, trudno nazwać je ikonicznym. Dość powiedzieć, że te najsmaczniejsze zwykle na talerzu wyglądają fatalnie 🙂
Nie jestem ekspertem kulinarnym, ale najlepsi znawcy są mieszkańcami Krakowa, jak wspomniany Robert Makłowicz. Bardzo liczyłbym w tym aspekcie także na Państwa, osoby znające branże. Ważne jest kryterium dostępności oraz oparcie na lokalnych produktach. Zawsze jest czas, by stworzyć przyszłą tradycję.

Konrad Berkowicz: Kraków ma wiele swoich kulinarnych symboli takich jak: obwarzanek, zapiekanka z okrąglaka, kiełbaska z nyski, maczanka krakowska, kremówka papieska, piszinger czy kiełbasa krakowska. Z pewnością nie mamy się czego wstydzić na tle Wiednia czy innych dużych miast europejskich.

Aleksander Miszalski: Lwów ma czekoladę i kawę, Gandawa i Bruksela piwa i pralinki, Toruń pierniki. Kiedy wyjeżdżałem za granicę kupowałem dla przyjaciół produkty Krakowskiego Kredensu. Bardzo żałuję, że ta marka nie istnieje w tej samej formie co przed laty. To był przykład jak tworzy się serie, produkuje wrażenia i pewną opowieść o mieście długiego trwania: stare receptury, pierwszorzędne smaki. Zazdroszczę małym miasteczkom w Toskanii czy Prowansji, każde z nich ma swoje unikalne produkty. Kraków pod tym względem zaczyna nadrabiać ten brak produktów typowych, pojawiają się serie słodyczy, pralin, lokalne przetwory, kraftowe piwa, lokalny design. Szczególnie cenię wszystkie niezwykłe Kiermasze i targi rzeczy wyjątkowych. One pokazują, jaki jest potencjał w środowisku neorzemieślniczym, wytwórców pokolenia 30 i 40+, którzy wracają do korzeni, produkują niesamowite produkty z drewna, tkanin, ceramiki. Ja myślę, że to jest przyszłość, w której kreatywni młodzi przedsiębiorcy wymyślają produkty z Krakowa. Są tu zapachy, smaki, tekstylia, wzornictwo. Ale to się samo nie wydarzy. Widzę ogromne zadanie dla Lokalnej Organizacji Turystycznej dla wychwytywania takich najciekawszych zjawisk, stworzenia rankingu potencjalnych marek krakowskich, ich certyfikowania, nagradzania i wspierania ich promocji na międzynarodowych targach. Kraków potrzebuje systemu, w którym ciekawe pomysły, idee i innowacje w turystyce nie giną, ale zostają zaopiekowane i wzmocnione. 

Rafał Komarewicz: Maczanka krakowska zdecydowanie.

Andrzej Kulig: Kulinarnym symbolem Krakowa jest zdecydowanie obwarzanek. W ubiegłym roku, 20 czerwca obchodziliśmy po raz pierwszy Dzień obwarzanka. Czy nam się to podoba, czy nie turyści z zagranicy przyjeżdżający do Krakowa chcą jeść pierogi. Cieszą się zresztą niesłabnącą popularnością także wśród krakowian, czego najlepszym dowodem jest Festiwal Pierogów. 

To jednocześnie bardzo regionalne ale i międzynarodowe danie. Są przecież hiszpańskie i latynoskie empanady, indyjskie samosy, czy gruzińskie chinkali… Wszystkie do spróbowania w Krakowie. Ale pierogów po krakowsku akurat nie ma. Trzeba by je wymyślić. Pytanie, czy jest taka potrzeba? Kuchnia krakowska jest właściwie mało znana. Maczanka po krakowsku zaczyna być popularna zarówno w wersji street foodowej jak i bardziej wyszukanej, restauracyjnej. W wersji tradycyjnej, z karkówką, jak i wege, np. z pieczoną dynią i chili. Ale kto zna np. zupę kminkową? 

Dla wtajemniczonych są jeszcze zapiekanki z Placu Nowego, kiełbaski z nyski pod Halą Targową czy lody ze Starowiślnej. Na urodziny Smoka Wawelskiego były też lody maliowe z miętą. Zresztą o kulinarnych must have z Krakowa niech decydują ci, którzy smakują na co dzień tę kuchnię mając do wyboru potrawy regionalne w każdej odsłonie, od tej tradycyjnej, fine diningowej po street foodową. Zachowanie naszego dziedzictwa kulinarnego jest bowiem bardzo istotne, tak jak Pani wspomniała, to ważny element naszej kultury niematerialnej i unikalny wyróżnik krakowskiej oferty gastronomicznej.

Jerzy Muzyk: Dla mnie nie tylko obwarzanek jest kulinarnym symbolem Krakowa. To także słynna kiełbasa z nyski, która jest nawet uwzględniana w przewodnikach po Krakowie. To zapiekanka z okrąglaka, której smak doceniają amatorzy wizyt na Kazimierzu, to lody na Starowiślnej, które wystane w długiej kolejce smakują wybornie, to bundz z Kleparza, wyroby czekoladowe Wawel. Ale są przecież jeszcze inne, już nieco zapomniane, symbole naszego miasta jak np. głąbik krakowski, czyli odmiana sałaty czy chleb prądnicki, wypiekany z dodatkiem ziemniaków.

Ale myślę, ze tak samo ważne jak symbole są wydarzenia kulinarne: Festiwale Smaku, pierogów czy zupy na stałe wpisane w kalendarz imprez kulturalnych czy też miejsca: plac przy Stawach, plac przy Lea czy też Targ Pietruszkowy, który cieszy się coraz większą popularnością. Ale na pewno prym tu wiedzie Stary Kleparz – miejsce kultowe dla krakowian. I właśnie dlatego od wizyty na Starym Kleparzu oficjalnie rozpocząłem swoją kampanię o urząd prezydenta Krakowa. 

Dziękuję za nadesłane odpowiedzi.

Kati Płachecka
Obserwuj
Total
0
Shares
Zamknięcie Forum Przestrzenie. Słynna klubokawiarnia w Hotelu Forum działała 11 lat

Zamknięcie Forum Przestrzenie. Słynna klubokawiarnia w Hotelu Forum działała 11 lat

Klubokawiarnia Forum Przestrzenie zamyka się po cichu. Przez ostatnie tygodnie ważyły się losy tego kultowego lokalu. Wczoraj trafiła…

Comments2

  1. A może zapytasz co mogliby zrobić w sprawie pracowników gastro? Tego jak nie wypłaca się im pieniędzy jak pracują po 15h, jak nie mogą liczyć na normalna umowę i często nie dostają nawet najniższej krajowej?

    1. Prawdopodobnie doczekalibyśmy się odpowiedzi, że za pilnowanie przestrzegania prawa pracy odpowiedzialne są inne instytucje, a kwestie wynagrodzeń minimalnych ustalane są na szczeblu krajowym. Starałam się pytać kandydatów o poglądy w obszarach, na które będą mieli wpływ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You May Also Like